środa, 25 czerwca 2014

Portrety - cz. 1 - W barwnym ogródku

Ha, to była długa przerwa od bloga! I przyznać muszę, że dobrze się stało, odpocząłem od poezji i nabrałem sił. Znów czuję się świeżo, mogę tworzyć (i tworzę dużo, a pomysłów mam jeszcze więcej)! i informować o działalności bieżącej i nie tylko. W nowej odsłonie bloga ruszam z nowym cyklem pt. Portrety. Przedstawię w nim sylwetki wszystkich artystów wchodzących w skład nieformalnej grupy poetyckiej Syndykat Poeciarzy.
Jako pierwszą postać zaprezentuję tutaj Tomka Brodzkiego, członka grupy od jej powstania w roku 2009 (2012).
Tomek, prawdopodobnie najbardziej skryta osoba spośród członków grupy, opowiada, że pisania zachęciły go próby poetyckie, które przed pięcioma laty przedstawił mu szkolny przyjaciel, Przemek Grudnik.
- Zapewne moja przygoda z poezją nie rozpoczęłaby się nigdy, gdyby nie spotkanie z twórczością Przemka - mówi. Przeczytałem jego lekkie, uderzające radością życia teksty, i pomyślałem: czemu samemu nie spróbować?
Pierwszy swój tekst napisał jesienią roku 2008 i... zamilkł na długo. Kolejne utwory pojawiły się dopiero jesienią 2009 roku i od tego czasu Tomek pisze już regularnie, aczkolwiek... dopiero teksty pisane od 2012 roku mają dla niego większe znaczenie.

Wiersze Tomka są dosyć charakterystyczne, ponieważ zawierają kilka typowych elementów - większość z nich zawiera motywy przyrodnicze, roślinne, Tomek lubi też operować kolorami, porami dnia czy miejscami, do których podróżował. Wiele z nich przybiera formę piosenkową, często liczą nawet i 6 strof (+refreny). Są zwykle pełne zadumy nad przyrodą, nad człowiekiem (w nieco zawoalowanej formie), nad chwilą bieżącą. Często mają charakter improwizacji...

Poezja nie jest tą jedyną w życiu artysty, albowiem ów od kilku lat zgłębia tajemnice ogrodnictwa i pieczołowicie pielęgnuje własne roślinki. Chętnie o nich opowiada, twierdzi, że własny ogródek jest tym miejscem, w którym szuka wyciszenia, uspokojenia, w którym nie ma czasu, a tylko płynące po niebie Słońce. Pasją zaraził go dziadek, kiedy Tomek był mały, choć on początkowo nie zdawał sobie z tego sprawy. Kiedy jednak kilka lat temu sam przejął ogródek, błyskawicznie się w nim zakochał. Poświęcił mu niejeden swój utwór, zobaczcie zresztą sami.

Od kilku lat artysta chętnie podróżuje, głównie zresztą w góry i głównie ze sprawdzoną i dobrze nam tutaj znaną grupą. Podczas swoich wycieczek (choć przyznać trzeba, że tylko nieliczne spośród nich miały charakter samotniczy) przeszedł m. in. niektóre pasma Beskidów (Śląski, Wyspowy, Żywiecki), pasmo Małej Fatry (poniżej na zdjęciu widok z Krywania), był także we francuskim Masywie Maurów. A tereny nizinne? - zapytałby ktoś. Przepięknym miejscem, o którym twórca mógłby wiele opowiedzieć, są Kaszuby (m. in. Wieżyca, miasteczko Kościerzyna z międzynarodowym festiwalem folklorystycznym, Gdańsk podczas Jarmarku św. Dominika... trochę tego było). Tak, pasja to jest to, co utrzymuje człowieka we właściwym stanie... Warto ją mieć i rozwijać.



Mógłbym tu również wspomnieć, że Tomek (podobnie zresztą jak Michał, który zaraził kolegę swoim zaangażowaniem) przez lata pracował w wolontariacie, pomagając dzieciom z gliwickiego domu dziecka.
Spędził tam wiele ładnych godzin, myślę, że wiele chwil pozostanie niezapomnianych i jedynych w swoim rodzaju (choć jest to praca wymagająca dużej odpowiedzialności, szacunku do drugiej osoby, zaangażowania i uśmiechu na twarzy). Czas jednak zrobił swoje, z powodu zmniejszającej się stale ilości wolnego czasu, obaj panowie musieli się trochę ograniczyć i ostatnio działalność ta nieco podupadła. Może kiedyś wróci w podobnej skali, jak kiedyś?


Poniżej zamieszczam trzy utwory ze stworzonego przez Tomka w roku ubiegłym cyklu Mój mały ogród:

Kropla płynie ku rzece
Wchodząc przez bramę ujrzałem dwa konary
Zgięty na wietrze młodszy z nich dygotał
Pod twardym drzewem leżał zaś ten stary
Była słoneczna lipcowa sobota

Czasem czuję się jak kropla która płynie ku rzece
Czasem jestem tylko liściem który leci z wiatrami
Ileż to razy cicho myślę losie miej mnie w opiece
Gdyż wszystko to co wzniosłe dzieje się ponad nami

Spojrzałem w górę dzwoniec dźwięcznie trelił
Grusza sędziwa stała niewzruszenie
Na grządce bliskiej ktoś niedawno pielił
Konar uderzył skrócił malw istnienie

Czasem czuję się jak kropla która płynie ku rzece
Czasem jestem tylko liściem który leci z wiatrami
Ileż to razy cicho myślę losie miej mnie w opiece
Gdyż wszystko to co wzniosłe dzieje się ponad nami

Podszedłem cicho wziąłem się do pracy
Opodal chaber puścił młode pąki
Czułem że wraz z dniem twarz znajomą tracę
Trawa wzniosła źdźbło ponad cień łąki

Czasem czuję się jak kropla która płynie ku rzece
Czasem jestem tylko liściem który leci z wiatrami
Ileż to razy cicho myślę losie miej mnie w opiece
Gdyż wszystko to co wzniosłe dzieje się ponad nami

Rusałka I:
Ukrywam się w cieniu mam brunatne skrzydła
Nie dostrzeże mnie wiatr nie znajdą mnie sowy
Lubię spijać nektar z krwawiących kielichów
Nie noszę łuseczek tylko dla ozdoby
Lecz jeśli jakiś drozd zanadto się zbliży
Odsłonię je prędko i zblednie wrażliwy

Moje barwy w Słońcu rumienią się skromnie
Gdy rankiem wyruszam słyszę tylko pszczoły
Widziałam Twe oczy nie mogę się łudzić
Patrzyłeś z podziwem byłeś tak wesoły
W chwili ciszy mogłam rozłożyć skrzydełka
O oczach błękitnych ulotne jak mgiełka


Rusałka II:
Usiadł na mym palcu jakby od niechcenia
Złożył rdzawe skrzydła zaczął spacerować
Wiatr powiewał wolno od strony strumienia
Nie mogłem wydobyć z siebie ani słowa

Chodził tak przez chwilę potem znów przystanął
W słonecznych promieniach zdawał się być czarny
Byliśmy tam razem prosty człek i anioł
A dzień chociaż ciepły był duszny i parny

Ludziom przeznaczone co przed drozdem skryte
On inaczej patrzy na króla przestworzy
Nie pojmiesz dlaczego tak proste stworzenie
Jednemu dziełem sztuki innym prozą życia

Odleciał w przestworza patrzyłem nań krótko
A potem zwróciłem twarz ku lebiodzie
Posadzę ją sobie we własnym ogródku
Doda kropli blasku kwiecistej przygodzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz