czwartek, 15 stycznia 2015

Wieczorek poetycki w GCOP 28.11.2014

[Aktualizacja 17.01.2015]

Po udanej imprezie w GCOP nasi twórcy poczuli potrzebę rozwinięcia formuły występu w tym miejscu. Pierwsze wiadomości o kolejnym wieczorku pojawiły się w początku listopada, kiedy Tomek otrzymał od pracującej w Centrum znajomej, Gosi Musiał (wielkie podziękowania za pomoc!), propozycje dotyczące dalszych występów. Ostatecznie ustalono, że impreza odbędzie się w dniu 28 listopada (piątek) o godzinie 18:30.



Spotkanie odbyło się w kameralnej sali, w której zgromadzeni goście, posilając się ciasteczkami, mogli słuchać najnowszych utworów naszych artystów. Na imprezie pojawili się Karolina, Robert, Tomek i Jakub. Michał nie mógł wziąć udziału w wieczorku ze względu na nieobecność w tym czasie w Polsce. Wśród publiczności można było natomiast dostrzec kilka niewidzianych dawno twarzy. Nie było prowadzącego, artyści występowali we wcześniej ustalonej kolejności.
Po krótkiej zapowiedzi Gosi na podwyższenie (to dość eufemistyczne określenie...) wszedł Tomek i zaprezentował szereg utworów, wśród których szczególnie wyróżniły się bardzo emocjonalnie przedstawiona Płomienna droga ku nawróceniu oraz kończąca występ Deszczowa piosenka.
Następnie na "scenie" pojawiła się Karolina i odczytała kilka wierszy; część z nich pochodziła z dobrze przyjętego debiutu pt. Puste muzea, część zaś była nowymi kompozycjami. Niestety, lista przedstawionych tekstów nie zachowała się.
Była to dopiero pierwsza część wyśmienitego dania. Występ Roberta był o tyle szczególny, że poza kilkoma swoimi, świeżymi jeszcze utworami (w których tematyka zmieniła się radykalnie; teksty, inspirowane wydarzeniami ze świata i postępem technicznym, ukazują bezbronność człowieka wobec przemian i jego małość; niezrozumienie świata łączy się z buntem przeciw niesprawiedliwości i wyobcowaniu) przedstawił także piosenkę, której twórcą nie był żaden z członków Syndykatu. Utworem tym jest Temat tabu, a jego autorem polski artysta kabaretowy Tomasz Jachimek.

Temat tabu - wykonanie oryginalne

Piosenka, wykonana a cappella, była ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich zgromadzonych. Niestety, nikt nie włączył kamery, w związku z czym nagrania nie ma. Utwór został przyjęty znakomicie, pomiędzy kolejnymi salwami śmiechu można było usłyszeć niekłamany podziw dla Roberta.
Jako czwarty wystąpił Jakub, który pochwalił się swoimi umiejętnościami aktorsko-scenicznymi i znakomitymi zapowiedziami poszczególnych tekstów (zgubiłem gdzieś ich listę... już jest)
Potem jeszcze pan Jan wyrecytował monolog Mrożka (jak sam przyznał, w kilku momentach improwizował, część dorobił zaś sam i w ten sposób powstał ciekawy miks), a następnie odbyła się dyskusja na temat sztuki i jej obecności w życiu publicznym, a główną rolę odegrała w niej publika oraz Jakub.

I co dalej? Z pewnością był to bardzo udany wieczór, publiczność dopisała, a i twórcy byli w znakomitej formie. Niestety, z przyczyn, o których już wspomniałem w poprzedniej notce, prawdopodobnie współpraca Syndykatu z GCOP na tych dwóch imprezach się zakończy. Ale nie przejmujcie się tym, ponieważ w zanadrzu mamy już dwie pokaźne niespodzianki, może będzie zresztą i trzecia... Ale na razie cicho, bo się wyda... Cieszymy się, że jesteście z nami. Na koniec kilka szczegółów technicznych.


Lista przedstawionych utworów (w kolejności występowania):
Tomek:
Kiełek
Róża
Na małym placyku
Impresja o dzięciole
Płomienna droga ku nawróceniu
Ramatuelle
W ogrodzie thoroneckim/Zagadki
Deszczowa piosenka

Karolina:
(lista nie zachowała się)

Robert:
Illmatic
Nie wiem nic
Tesla
Gare du Nord, 1889
Temat tabu (piosenka Tomasza Jachimka)

Jakub:
leworwer
rajstopy
próba butu schodzonego
do reszty
na tytuł przyjdzie czas
koleje
gdybyśmy się nie znali
jebadło
niepamięci

Teksty:
Deszczowa piosenka
Usypiam przy kroplach deszczowej piosenki
Barwy tracą ostrość głos ginie w przestrzeni
Słyszę tylko ciche i kojące dźwięki
Księżyc blado świeci nad krainą cieni

Od nadejścia zmroku zegar ciszej tyka
Zielone płomyki tańczą przed oczami
Powoli do uszu sączy się muzyka
Wiruje miarowo i spływa falami

Gasną resztki jaźni czy to sny czy jawa
Wszystko tu możliwe nie ma rzeczy wielkich
Nie ma rzeczy małych tylko śmiech i brawa
Znikają granice zaś gęstnieją mgiełki

Usypiam przy dźwiękach deszczowej piosenki
A wszystkie idee zostają na kliszy
Chciałbym je wywołać wziąć do ciepłej ręki

Wchodzę w trans a wokół nie ma nic prócz ciszy

Illmatic
Pociąg wybija rytm, umieszczając
wyobraźnię na winylu. Tylko tutaj
po szynach płynie tętno miasta.

Ulica obserwowana przez dziurkę od
kuli nasiąka dymem i posoką. Ślady po
kredowych ciałach stają się punktami
orientacyjnymi i przypominają, jak razem
skakaliśmy w kredę w klasy. Chwytaliśmy
za broń, a kreda nie chciała się zmyć
z rąk. Nikt tu się nie wysypia, bo boi się
zasnąć snem twardym.

Ulicą idzie apostoł, prorok we własnym
mieście, choć wciąż dziecko. W głowie
słowa spoza marginesu. Załaduję nimi

mikrofon i rozniosę na świat.

Niepamięci
Jakie to słowo miałem przed chwila
Jakie złożyłem zdanie
Nic nie pamiętam
Mrugnięcie to temu
Ciąg zaplatanych gryzmołów w sianie

Właściwie we włosach
Dokładniej to pod
Sylaby majaki
Uciekły pod strop

Wprost pod kopułę
I dotąd ich los
Odbija się w pustce
Potylica-nos

Od ucha do ucha
Po gardle znów góra
Niepamięć zasłania
Czarna mi chmura


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz